Kolekcjonerka momentów

czwartek, kwietnia 16, 2015

- Signora! Signora! - woła mnie "bardzo starsza" pani z balkonu wiekowego palazzo, kiedy idę do Marradi. Musiała być kiedyś piękną kobietą. To jedna z tych, które już od wczesnego ranka mają sznur pereł na szyi, koralową szminkę na ustach, buty na lekkim obcasie i włosy precyzyjnie ufryzowane.
Przechodzę na drugą stronę, bo starsza pani ponawia wołanie i macha do mnie ręką.
Staję pod jej balkonem i zadzieram głowę.
- Buon giorno signora! - witam ją serdecznie.
- Jaki dziś jest dzień? - pyta mnie i uśmiecha się szeroko.
- Mercoledi (środa). Dziś jest środa.
- Już środa ... - zamyśla się starsza pani. - Jak ten czas leci! Dziękuję! Buona giornata signora!
- Buona giornata.

****

Przed domem siedzi Giorgio - sąsiad "Miś". Wciąż ma na sobie biały, świąteczny kapelusz, ten sam, który nosił w niedzielę. Macha mi z daleka i zachwala pogodę. A zaraz potem, patrząc być może na moje ręce uginające się pod ciężarem zakupów, znów powtarza to samo, co każdego dnia, ilekroć mnie widzi:
- Rower musisz sobie kupić.
- Kupię, kupię, ale ja i tak najbardziej lubię spacerować. 
- Na rowerze wygodniej, zakupy masz ciężkie.
- To nic, silna jestem - na potwierdzenie moich słów podnoszę ręce z torbami, jak mnich ćwiczący kung fu.
- Musisz mieć rower. 
Giorgio wie najlepiej. Taki dialog to stały punkt dnia. A ja te momenty uwielbiam.  


Często marradyjczycy pytają o czym piszę i domagają się wersji włoskiej. Pomijając sam fakt obsesyjnego perfekcjonizmu, który ogranicza mnie na każdym kroku, to jest jeszcze coś, co hamuje moją chęć pisania również w języku Dantego. 
Przecież jeśli zobaczą, jak roztkliwiam się nad każdą spotkaną osobą, nad każdym dialogiem, słowem, gestem, kwiatkiem, to pomyślą, że naprawdę zwariowałam. Jak tu wytłumaczyć, że moja miłość do tego miejsca przeszła już ludzkie pojęcie?? 
Kolekcjonuję, zapisuję te małe chwilki, bo one tworzą moje toskańskie dni. Opisuję zapachy, kolory, światło, smaki, by zostały ze mną na zawsze, jeśli kiedyś pamięć zacznie mi szwankować...

Powietrze znów pachnie, a pod mój dach wróciły jaskółki.

PERŁY to po włosku PERLE  (wym. perle)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

10 komentarze

  1. Jeden z piękniejszych Twoich postów. Puenta spowodowała, ze jeszcze mam ciarki na ciele. Wariuj tak, Kasiu, do woli. Przecież to jesteś Ty - wrazliwa na wszystko, co Cię otacza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Kasiu
    Mysle ,ze to calkiem dobry pomysl opisywac Twoje zachwyty i wrazenia po wlosku,napewno nie pomysla zes zwariowala ,tylko beda dumni ,ze tak zachwycasz sie miejscem gdzie mieszkasz i ze zauwazasz piekno i serdecznosc ludzi.Pozdrawiam i milego dnia zycze

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam po chwili niebytu spowodowanego rożnymi przypadłościami - widzę, że białe sukienki już gotują się do corocznego powrotu - nabierają powietrza i znowu będą oddychać wszystkimi falbankami. Uważam, że pomysł włoskiej wersji bloga jak najbardziej trafiony i powinnaś o tym pomyśleć. Włosi nie powiedzą, że zwariowałaś - podziękują za to jak ukochałaś ich świat i będą dumni z tego, że jest ktoś, kto potrafi zachwycać się tym wszystkim i tak o tym pisać - pisać tak jak to tylko Ty potrafisz.
    Nicko

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech ten dzień dzisiejszy będzie piękny. Dobre są zachwyty małymi sprawami i ludzkim ciepłem bezinteresownym.
    Pozdrawiam Asia op.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie spełniły się Twoje życzenia Asiu - własnie pierwszy raz w swoim życiu odwiedził mnie w moich bibliotecznych czeluściach - Ksawery (czytać co prawda jeszcze nie potrafi lecz telefony komórkowe wkłada do buzi z zadziwiającą zręcznością) - dla mnie te dzisiejsze odwiedziny mojego chrześniaka to wydarzenie na miarę lądowania człowieka na księżycu. Pozdrawiam
      Nicko

      Usuń
  5. Pani Kasiu, czytam Pani blog z przyjemnością każdego dnia ale dzisiejsze słowa o kolekcjonowaniu i opisywaniu chwil jest piękne, bardzo Pani dziękuję za tę zmysłowość i lekkość słów. Pozdrawiam, Hana

    OdpowiedzUsuń
  6. Też zastanawiałem się kiedy zaczniesz prowadzić bloga w dwóch językach. Myślę, że dla nas - czytelników, byłoby to także wybitnie edukacyjne :) Te Twoje zachwyty nad codziennością są niesamowite, wyjątkowe i bardzo optymistyczne. Takich ludzi nam trzeba! :)
    Im więcej jaskółek, tym bardziej wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisz po włosku także,niech sie dowiedzą,ze kogoś zachwycają,od tego można stać się tylko lepszym ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo jak się cieszę z radości Nicko. Bardzo! Zatem dalej życzenia rozsyłam do wszystkich tu czytających. Pozdrawiam Asia op.

    OdpowiedzUsuń
  9. Warto docenić te drobne chwile, zapisywać, kolekcjonować... W cięższych momentach takie chwile mogą wywołać nasz uśmiech:)
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń