Stopy gór

sobota, marca 14, 2015


Kiedy byliśmy już prawie na drodze prowadzącej do domu, wypatrzyłam na drogowskazie obok nazwy Piedimonte wyryty rysunek kościoła.
- A to co?
Mario nic nie odpowiedział, popatrzył tylko na mnie zdezorientowany, po czym skręcił kierownicę i zamiast w lewo, pojechaliśmy w prawo.
- Nie mam pojęcia!
- Nie znasz tego miejsca?
- Myślałem, że znam tu każdy centymetr, a o żadnym kościele na Piedimonte nigdy nie słyszałem.


Już po kilkuset metrach wąska dolina rozlała się przed nami zieloną łąką, na środku której stał mały kamienny kościół. 
- Ależ cudnie!
- A to ci niespodzianka.
Przerzucaliśmy się na zmianę zachwytami, bowiem miejsce wyglądało jak przesłodzony obrazek z albumu toskańskiego. Dookoła ani żywej duszy, poza szemraniem Senio, które bierze początek nieopodal, nic nie zakłócało błogiej ciszy. 
Jak informowała tabliczka z krótką historią miejsca - tu w przeciwieństwie do Campanary, ktoś pomyślał o turystach żądnych wiedzy - kościół liczył sobie blisko tysiąc lat! 
Oficjalnie, w spisach parafialnych widnieje nazwa - "San Pietro", jednak wśród ludzi przyjęła się nazwa kościół Piedimonte, co można tłumaczyć jako stopy gór (piedi - stopy, monte - góra). W istocie położony jest w dolinie u podnóża Monte Carzolano. 
Niestety też, jak i w wielu poprzednich sytuacjach, również tu drzwi zamknięte były na głucho. Szkoda... 
Tak czy inaczej mam powód, by powrócić, jak tylko zasięgnę informacji, kiedy możliwe jest wsadzenie nosa do środka. 




Mimo imponującego wieku, kościół jest naprawdę dobrze zachowany. Na jednym z dzwonów jak wyczytałam widnieje data 1396 i znak Medyceuszy - dwa krzyże z liliami florentyńskimi. By zdobyć więcej informacji o tych miejscach, muszę jeszcze długie godziny przeznaczyć na szperanie w bibliotece. 
To miejsce, jak i wiele innych, o których tu opowiadam, to zakątki tak nieznane, zapomniane i niepopularne, że nawet włoskie przewodniki traktują je po macoszemu. Potrzeba pasji i zaangażowania, by zgłębić ich tajemnice. Nie bez znaczenia jest oczywiście znajomość języka włoskiego.



Mimo że dzień był iście wiosenny, to jednak pierwsze dni marca nie obiecywały jeszcze zieleni. Jeśli zatem o tak "łysej"porze roku, miejsce było pełne niepowtarzalnego uroku, można sobie wyobrazić jakim będzie cudem, kiedy świat nabierze kolorów. Już sama soczyście zielona łąka rozciągająca się przed kościołem, nakrapiana białymi plamkami stokrotek zapraszała, by zatrzymać się na dłużej, usiąść na trawie, oprzeć plecy o nagrzane kamienne mury ... 
Ale ja tym razem rozbudziłam w sobie taki głód nowych miejsc, że chciałam jechać dalej, odkrywać, poznawać, zgłębiać ... 


CAMPANA to znaczy DZWON (wym. kampana)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

10 komentarze

  1. Jejku jak malowniczo! Trudno uwierzyć, że to marzec. Śledząc twojego bloga tez mnie nachodzi chęć na odkrywanie nieznanego i szperanie po archiwach. Pozdrawiam i owocnego weekendu życzę. U nas zapowiadają szarość na sobotę i niedzielę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miejsce wygląda tak pięknie i zagadkowo i jeszcze niezwykle zachęcająco. Też chcę i to bardzo. Piękny początek dnia mimo szarości za oknem. Ptaki nawet w tej porannej mżawce ćwierkają i śpiewają niech ta wiosna przychodzi. Asia op.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz dopiero ogladam wszystko w komputerze (wcześniej w telefonie) i już wiem, miejsce piekne, ale podstawa to słońce, słońce oświetlające wszystko tak intensywnie i cudownie . Dobrze, że tam skręciliście, dobrze, że się udało dotrzec do takich cudów i jeszcze żeby drzwi stanęły otworem....
    Asia op.
    P.S. Chyba dzis u mnie będa rogaliki!!! trochę z nutella trochę z marmoladą. Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne miejsce. Uwielbiam takie zapomniane zakątki o których mało kto wie.

    OdpowiedzUsuń
  5. ech.... mam nadzieję że jak pojadę do Lądka zdroju to będę miała takie cudne widoki za którymi bardzo tęsknię...

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie. Ale rządne to nie to samo co żądne. Naprawdę.
    Pozdrawiam Pani Kasiu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie:)) dziękuję za czujność. Przy okazji również innej Czytelniczce w kwestii przecinków. Niestety często mi się przytrafia, a nie powinno, komputer nie pomaga, z racji takich a nie inych ustawień.
      Raz jeszcze dziękuję i również pozdrawiam.

      Usuń
    2. Di niente! :)
      Ola

      Usuń
  7. Ależ cudnie! - świetnie powiedziane :) Wygląda na ciche, spokojne miejsce. Normalnie - sielanka :) Większa będzie rzeczywiście na wiosnę.

    OdpowiedzUsuń
  8. La parrocchia di S.Pietro a Piedimonte, della cui chiesa si ha notizie fin dal 1299, poi nell’anno 1390, è così nominata per essere incassata ai piedi dei monti circostanti che fanno capo al monte Carzolano

    http://www.appenninoromagnolo.it/toponimi/legge_scheda.asp?id=2181

    OdpowiedzUsuń