Miejskie oblicze Marradi

wtorek, marca 10, 2015


Z Nowego Toskańskiego Notesu, 
Marradi, 8 marca 2015

Nie wszyscy wiedzą, gdzie znajdują się najciekawsze punkty widokowe, skąd można uchwycić niepopularne kadry Marradi. Ja wiem. Jestem stąd i jestem niezmordowana w ich wynajdywaniu. A potem wystarczy, że ktoś da mi kolejną wskazówkę i już następnego dnia, jak wygłodniały wilk "węszę" tam z moim aparatem. Choćbym się musiała wspinać z nosem przy ziemi i kurczowo trzymać traw, by zachować równowagę, wcale się nie zniechęcam. Zwykle jeszcze dzieci ciągnę ze sobą, a potem spocona i przestraszona patrzę czy dają radę, wciągam, asekuruję, podtrzymuję... 
- Mamusiu, a tu można wchodzić? 
- Można, można. Ostrożnie, idźcie przy samej ścianie. Nie patrzcie w dół. 


W końcu, kiedy wysokość jest satysfakcjonująca dla mojego obiektywu, łapiemy oddech. Uffff.... Teraz tylko zejść bezpiecznie, ale najpierw zjemy rogaliki ...



Mam nowe kadry do kolekcji. Takie inne jest Marradi od tej strony, takie miejskie. Wydaje się duże, trąci metropolią, a przecież to wciąż moje małe Marradi. Widać starą szkołę i mury zakonne, za którymi kryją się ogrody dobrze ukryte przed oczami zwykłych śmiertelników, czerwoną kopułę ratusza z lwem, symbolem miasta, uczepionym na czubku, a ponad tym wszystkim Colombaię i ośnieżone delikatnie szczyty w tle ... 
Wczoraj byliśmy z drugiej strony, patrzyliśmy na to samo z przeciwległego miejsca. Jak bardzo zmienia się wszystko w zależności od punktu widzenia. Niby to samo ... a takie inne.
Czas zejść na ziemię.  




ZEJŚĆ to po włosku SCENDERE (wym. szendere)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

5 komentarze

  1. Kasiu, z niecierpliwością zawsze czekam na Twoje kolejne relacje i cieszę się, że tak często jesteś na blogu. Kiedyś miałam dwa marzenia: zobaczyć Prowansję i zobaczyć Toskanię. W Prowansji już byłam, a w Toskanii na pewno będę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Duże to Twoje Marradi :) Ale ładne, no i w takim otoczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. W najnowszym wiosennym numerze "La Rivisty" opublikowany został artykuł Kasi pt. "Z włoskiego pieca" Gorąco polecam
    Nicko

    OdpowiedzUsuń
  4. cudnie pięknie ach... niemogę się doczekać kiedy my pojedziemy w góry byle do 12 kwietnia :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy człowiek jest na górze i ma świat i przestrzeń przed sobą to jest doznanie jedyne dla mnie w swoim rodzaju, pełny oddech, wolność i chce się skrzydła rozpościerać! Ja tak mam. Kocham!
    Zgadzam się z Nicko że kanapki wtedy ze sreberka hmmm miód!
    Pozdrówka Asia op.

    OdpowiedzUsuń